Ostatnio miałem zapalenie spojówki. Zaczęło się od tego, że coś mi ugrzęzło w oku. Akurat byłem w pracy, więc miałem problem z wyjęciem tego, jak myślałem, paprocha (chociaż nie zauważyłem wcześniej by wpadło mi coś do oka). Po dłuższych męczarniach w toalecie, udało mi się wydłubać z oka intruza, jak się okazało, ropę (wiem, wiem tfuj).
Wróciłem do domu i zapomniałem o sprawię. Niestety po kilku godzinach w domu, oczy zaczęły mi się zaklejać. Popatrzyłem w lustrze i zobaczyłem, że znowu z oka wypływa mi ropa, którą mogłem już z łatwością wyciągać paluchami, w sumie co chwila. Co chwila ją wyciągałem i co chwila pojawiała się nowa, sprawiając mi dyskomfort. Dodatkowo oczy, w sumie wtedy to jedno oko, trochę zalało się krwią. Złapałem się starego sposobu i chwyciłem za rumianek. Zaparzyłem sobie a potem torebką okładałem zmordowane oko. Trudno powiedzieć, czy nastąpiła jakaś poprawa, ale efekt placebo zadziałał, po psychicznie poczułem się lepiej.
Rano z okiem było niestety gorzej. Trochę się wystraszyłem, bo nie miałem pojęcia co to za zaraza zaatakowała mi oko. Widoczne było duże przekrwienie, plamy krwi, a z oczu dalej płynęło ropsko, choć już w mniejszych ilościach niż poprzedniego wieczora. Była sobota, więc do lekarza bym się nie dostał.
Poszedłem do apteki i pytam się o krople do oczu w stanie widocznym. Farmaceutka popatrzyła na mnie i powiedziała, że pękło mi naczynko i trzeba szybko do lekarza po antybiotyk, bo się nie zagoi tak łatwo. A była sobota. Udałem się więc do znajomego lekarza - dermatologa, który choć przyczyny nie ustalił, przepisał mi antybiotyki w kroplach z nakazem wpuszczania sobie ich 2 razy dziennie. Moment był odpowiedni, ponieważ od południa drugie oko zaczęło się robić czerwone.
Krople przyniosły mi poprawę. Ropa przestala płynąć, ale oko wyglądało dalej fatalnie. W poniedziałek udałem się do okulisty. Ten popatrzył przez chwilę na mnie przez jakiś przyrząd i stwierdził "zapalenie spojówek". Wyjąłem z kieszeni krople, który dostałem od dermatologa, a okulista mówi "aa, bardzo dobrze. Jakie dawkowanie Pan dostał?" - Dwa razy dziennie Panie doktorze". Na to doktor - "A nie, nie, to musimy to teraz odwrócić. Proszę 4 razy dziennie, wpuszczać jedną kroplę co 4 godziny i tak przez 4 dni. Gdyby problem nie ustąpił, proszę się zgłosić" "Ale co to właściwie jest panie doktorze - zapytałem?" "Bakteria proszę pana, brud, brud zwykły dostał się do oka. Te krople rozwiążą problem". I rozwiązały.
Może przyda się komuś ta historia. Nie podaję nazwy leku, bo lepiej, żeby lekarz przepisywał. Te krople to i tak są na receptę. A ha. I okazało się, że farmaceutka myliła się. Nie było żadnego pęknięcia naczynka ;)
Komentarze