Wiele się ostatnio pisze o Terapii Gersona. Natknęłam się na artykuły traktujące na ten temat w ostatnich numerach dwóch czasopism poruszających tematykę zdrowia. Pomyślałam, że w tym miejscu zamieszczę kilka słów o ogólnych zasadach terapii i dodam krótki komentarz od siebie.
Teoria Maxa Gersona powstała ok. 60 lat temu i opiera się na założeniu, że każdy organizm posiada wystarczające możliwości do samoleczenia, które należy stymulować np. poprzez odpowiednią dietę. Opracowana przez niego metoda jest przeznaczona dla osób cierpiących na nowotwory oraz inne choroby przewlekłe, jak np. cukrzyca, choroby serca, choroby reumatyczne, alergia i nadciśnienie. Jest to terapia niespecyficzna nakierowaną na usuwanie przyczyn, a nie skutków choroby i dlatego, zdaniem jej twórcy, skuteczna w wielu przypadłościach.
Choroba nowotworowa została tu zdefiniowana jako choroba całego organizmu, której efektem jest pojawienie się guzów w najbardziej na to podatnym i osłabionym miejscu. Według Gersona u podstaw raka leży zachwianie równowagi sodowo-potasowej na poziomie komórkowym, w związku z czym leczenie polega na jej przywróceniu, za pomocą wolnej od soli, wegetariańskiej diety złożonej z soków i suplementów, a także unikaniu przetworzonych produktów spożywczych, które są główną przyczyną toksemii (zanieczyszczenie organizmu toksynami). Dodatkowo z jadłospisu pacjenta wyklucza się prawie wszystkie tłuszcze, gdyż postrzegane są one, jako pożywka dla nowotworów. Cztery podstawowe filary leczenia to: wspomniana wyżej dieta, świeże soki warzywno-owocowe, detoksykacja za pomocą lewatyw, suplementacja. Ponieważ podczas leczenia dostarcza się do organizmu dużo substancji wypłukujących toksyny z komórek, aby nie zaszkodziły, należy je szybko z niego usunąć , w czym niezastąpiona jest lewatywa.
Dziś, mimo tego, iż twórca terapii zmarł w 1956, terapia Gersona znów cieszy się ogromnym zainteresowaniem. W Meksyku powstała klinika, w której stosuje się tą metodę, również w USA istnieje zajmujący się tym instytut. Córka Gersona wydała książkę poruszającą to zagadnienie, dostępne są także materiały filmowe na ten temat.
Moim skromnym zdaniem, nie ma nic gorszego niż nakłanianie ciężko chorych osób do rezygnacji z terapii konwencjonalnej. Nie mam nic przeciwko zdrowej diecie i sokom owocowo- warzywnym natomiast nie wierzę w to, że mogą one zastąpić lekarstwa.Również konieczność nękania pacjentów ciągłymi lewatywami nie wydaje mi się uzasadniona. Życzyłabym sobie, aby wszyscy chorzy w pierwszym rzędzie korzystali z fachowych porad lekarzy, a wszelkie innowacyjne metody leczenia, o wątpliwej skuteczności, prowadzili za ich przyzwoleniem i pod ich kontrolą, raczej jako metody wspomagające niż podstawowe i często jedyne.
Komentarze
Madeleine,
zainteresowałam się tym, co napisałaś, odszukałam kilka informacji na ten temat, trafiłam na forum osób, które lewatywami są zafascynowane.
Jestem przerażona tym, co ludzie robią i wypisują!
Najgorsze jest to, że są tak zapatrzeni w praktyki, które stosują, że każda wypowiedź negującą ich zamierzenia wyśmiewają.
Jestem przekonana, że wiele osób może sobie w ten sposób zrobić krzywdę, a o tym niestety nie myślą, wystarczy poczytać ich wypowiedzi i opisy.