Świadomej konsumpcji, pięknie powiedziane.. ale tak jak wspominałam czasami niewiedza jest lepsza, zwłaszcza że niestety w dzisiejszym tempie życia nie jesteśmy w stanie uchronić się od konserwantów, barwników i innych substancji dodatkowych.
Słyszałam, że jest pewna grupa substancji dodatkowych, którą szczególnie powinno się ograniczać w diecie dziecka. Czy ktoś może wie, która to są i w jakich produktach się znajdują?
Brytyjska Agencja Norm Żywieniowych (The Food Standards Agency) zaleca, aby szczególnie tym maluchom, które są nadpobudliwe, nie podawać produktów, w których znajdują się:
- tetrazyna (E102) ? barwnik często dodawany do deserów w proszku, oranżady;
- żółcień pomarańczowa (E110) ? barwnik wykorzystywany do produkcji galaretek, żelek, gum do żucia;
- azorubina (E122) ? czerwony barwnik będący składnikiem gotowych budyniów, deserów mlecznych;
- benzoesan sodu (E211) ? konserwant obecny w kolorowych napojach gazowanych, galaretkach;
- siarczyny (od E220 do E228) ? konserwanty często dodawane do owoców kandyzowanych i suszonych; są też na skórkach cytrusów (przed ich podaniem dziecku trzeba je dobrze umyć lub sparzyć);
- glutaminian sodu (E621) ? wzmacnia smak, dodaje się go do niektórych chipsów, zup w proszku, mieszanek przyprawowych.
E110, E210,E508, E400, E511...na każdej etykiecie znajdzie się jakieś tajemnicze E...Staram się odżywiać zdrowo i naturalnie, ale w dzisiejszych czasach całkowite wyeliminowanie produktów zawierających barwniki i konserwanty wydaje się niemożliwe...Czy "E" naprawdę są takie groźne dla zdrowia? co kryje się pod tymi symbolami? jakie substancje? jaki wpływ mogą one wywierać na nasz organizm?
---------------------
Reklama - czytaj dalej poniżej