Ja nie wyobrazam sobie przyjazni tylko z moim facetem. Jednak kumpele zawsze potrafia spojrzec na sprawe od innej strony. poza tym sa pewne tematy, o ktorych wstydzilabym sie pogadac z moim grzeskiem :/
Beato, z narzeczonym rozmawiam na wszystkie tematy, włączając kwestie jego osoby, naszych relacji i problemów.
Kurcze, najgorsze jest to że moja przyjaciólka o ktorej mowa w tym wątku
odzywa się jakby nigdy nic, pisze maila i bez żadnej traumy czy żadnych skrupułów. Nie widzi, że sprawia mi przykrość swoja sporadyczna korespondencja. GRRRRRR!
Marta,miałam podobny problem, tylko że u nas skończyło się kłotnią i do dziś się nieodzywamy. Oczywiście wszystko powiedziałam co mi leży na sercu. U nas były wzloty i upadki- przyjaźń od podstawówki, w liceum rozluźnienie kontaktu, połowa studiów super a potem już tylko gorzej. jak widać szczerość nie zawsze sprzyja, ale najwidoczniej tak miało być ;)
Prawdziwe przyjaźnie mam wrażenie że zawarłam na studiach i w pracy.
Chciałabym podzielić się z wami moimi rozterkami odnośnie przyjaciółki.
Otóż znamy się od liceum, wtedy to też zaczęłyśmy być sobie bliskie. Na początku studiów coś jeszcze się kręciło (choć ledwo ledwo) między nami - ale wtedy zaczęłam sobie uzmysławiać (własciwie dzięki mojemu narzeczonemu) że nasza przyjaźń od zawsze była swojego rodzaju iluzją.
Na studiach okazało się, że ważniejsze są dla niej przyziemne i materialne kwestie. Nasze spotkania były "przy okazji". Jej znajomi ze studiów, z którymi utrzymuje stałe kontakty do dziś (jestesmy 3 lata po obronie) zupełnie odbiegają od naszych wspólnych z liceum. Ba, odbiegają również ode mnie i moich wartości itp.
Aktualnie nasza znajomość chyba umarła - raczej drogą naturalną. Jedyna sytuacja, kiedy jestem jej jeszcze potrzebna dotyczy przysługi, pomocy itp.
Dziś dręczy mnie pytanie, że może zawsze była taka sama, a ja zafascynowana naszą znajomością z klapkami na oczach nie dostrzegałam jej prawdziwej natury? Może zawsze byłam tylko dodatkiem?
Najgorsze jest to, że upłynęło już tyle lat, a mi dzisiaj jest to wszystko obojętne. Może znieczulam się, żeby nie było mi przykro. Ale patrzę na pewno trzeźwym okiem.
Zastanawiam się tylko czy to ona się zmieniła? A może właśnie ja?
---------------------
Reklama - czytaj dalej poniżej